Niedzielny poranek, choć deszczowy i nie do końca lipcowy, upłynął całkiem przyjemnie. Zanim wybrałam się na trening, udało mi się zorganizować wszystko, co planowałam do zrobienia w domu.
Przede wszystkim przerobiłam ostatnią porcję zebranych wiśni i zrobiłam pierogi, które następnie pomroziłam - będą pod ręką, kiedy najdzie ochota na szybkie danie. Patrząc na to, co zostało na drzewie, stwierdzam, że to moje ostatnie zbiory wiśni w tym roku.
Znalazłam też ciekawy przepis na sernik i zabieram się właśnie za pieczenie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie i jeśli okaże się warty uwagi, wrzucę Wam nowy przepis.
A teraz najważniejsze - mała aktualizacja rękodzielniczych przedsięwzięć. Haftowany obrus na razie czeka na swoją kolej, ja natomiast zabrałam się za szydełkowanie tego, co rozpoczęłam. Okazuje się, że praca z wybranego przez mnie wzoru mogłaby być idealnym pomysłem na szydełkowy łapacz snów. Mam przygotowaną do tego obręcz, ale nie wiem, czy całość się zmieści w tym okręgu, więc możliwe, że dokończę serwetę, a korzystając z tego samego instruktażu wykonam łapacz, zmieniając jedynie elementy powyżej głównego motywu kwietnego. Rozpoczęłam już kolejny motyw, a urwanie go w połowie, tak, żeby robótka pasowała wielkością do ramki, nie ma już sensu.
Póki co, wrzucam obecny stan prac. Lada dzień mam nadzieję, wrzucę ukończoną serwetę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz