poniedziałek, 18 lipca 2022

W poszukiwaniu harmonii

BLOGOWY CYKL RECENZJI KSIĄŻKOWYCH


Dla wielu z nas prostota jest synonimem wyrafinowania i harmonii. Elementem spajającym świat duchowy ze światem materii. Niektórzy mówią, że tylko w niedoborze, czy wręcz w wysublimowanym ascetyzmie można dostrzec mnogość kształtów, feerię barw, obfitość odcieni. Powiadają, że aby usłyszeć ciszę i wczuć się w rytm własnego oddechu potrzebujemy ograniczyć impulsy z zewnątrz do absolutnego minimum.
Tak mówią jedni - inni natomiast obstają za bogactwem doznań, barokowym przepychem, kunsztownym detalem, bogatą formą. 
Niestety, tym wpisem nie rozsądzę o wyższości jednego poglądu nad drugim. Wskazywanie jedynej słusznej, niezbicie zasadnej i obiektywnie właściwej perspektywy nie jest (i nigdy nie było) moją intencją, choć muszę przyznać, że dopiero co przeczytana przeze mnie "Sztuka prostoty" skłoniła mnie do pewnych refleksji w tej materii. 
Do lektury "Sztuki prostoty" podeszłam bez większego entuzjazmu. Właściwie to wcześniej nie miałam pojęcia o istnieniu tej pozycji. Ba! musze się przyznać, że nie słyszałam nawet o jej autorce. Książka po prostu wpadła mi w ręce, gdy w trakcie wizyty w jednym z urzędów wypatrzyłam ją na bookcrossingowej półce. 

Warto w tym miejscu nieco przybliżyć postać Dominique Loreau, spod której pióra wyszły takie pozycje, jak "Sztuka prostoty", "Sztuka minimalizmu", "Sztuka umiaru", "Sztuka planowania", czy "Sztuka porządkowania". Już same tytuły wskazanych książek zdradzają kierunek poszukiwań autorki, która zetknąwszy się z kulturą Japonii, w sposób szczególny zainspirowała się filozofią zen. 
Jak wskazano we wstępie do "Sztuki prostoty", ta francuska pisarka już od najmłodszy lat zdradzała zainteresowanie podróżami i potrzebę poznawania innych kultur. Ta ciekawość świata sprawiła, że Dominique szybko wyfrunęła z Francji, by zasmakować życia poza jej granicami - początkowo w Anglii, później w amerykańskim stanie Missouri. W poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi udało jej się poznać Kanadę, Meksyk, kraje Ameryki Środkowej i znaczną cześć Stanów Zjednoczonych. Jednak dopiero wyprawa do Japonii dała jej poczucie, że Kraina Kwitnącej Wiśni jest tym miejscem na ziemi, w którym czuje się najlepiej.

To właśnie w Japonii Dominique odkryła, że stylem, który najlepiej koresponduję z jej postrzeganiem piękna jest prostota, znajdująca swoje ujście w sposobie życia, sztuce, kuchni, muzyce, czy spojrzeniu na świat. Zafascynował ją zen i wszystko, co się z nim wiąże - od ikebany, poprzez malarstwo, skończywszy na sposobie dekoracji świątyń. Duże wrażenie zrobiła na autorce japońska sztuka malowania tuszem, zwana sumi-e lub też suibokuga, bazująca na niemalże całkowitej rezygnacji z koloru (artyści sumi-e używają głównie czarnego tuszu, bardzo rzadko wplatają w obraz inne elementy kolorystyczne). 

"Sztuka prostoty" stanowi pewien zbiór refleksji autorki na temat postrzegania świata zgodnego z ideałem minimalizmu. Książka nie ma właściwie jednolitej struktury - składa się bardziej ze zbioru refleksji, przemyśleń, rozważań pisarki. To luźny wywód na temat wyższości minimalizmu nad kulturą materializmu, nadmiaru i przepychu. Całość bazuje głównie na doświadczeniach samej Dominique, ale zawiera też cytaty myślicieli i literatów, którzy podobnie jak autorka, odnaleźli w prostocie element wzbogacający codzienną egzystencję.  

Fascynacja filozofią zen widoczna jest także w tytułach innych pozycji pisarki. Pojawiające się tam hasła: umiar, minimalizm, prostota wprost nawiązują do preferowanego przez autorkę sposobu życia. 

Trudno powiedzieć, czy zdecyduję się na lekturę kolejnych książek Dominique Loreau. W zasadzie nurtuje mnie jedna myśl: co nowego, innego niż w "Sztuce prostoty", znalazłabym w tych pozycjach, skoro już w trakcie czytania omawianego utworu miałam wrażenie, że autorka, korzystając z wielokrotnie powtórzonych stwierdzeń, wskazówek, przemyśleń, dryfuje wokół jednej idei, koncentrującej się na korzyściach płynących z zaaprobowanej przez nią koncepcji? Być może moje wątpliwości wynikają z faktu, że temat nie pochłonął mnie na tyle, bym odczuła potrzebę jego głębszej kontemplacji, niemniej jednak muszę przyznać, że "Sztuka prostoty" to dobra lektura na letnie, leniwe popołudnie. 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zobacz także: 👇👇👇

Jesienny wieniec z liści i kasztanów